„SPOTKANIE Z PODRÓŻNIKIEM”
9 czerwca 2022 roku, po dwuletniej przerwie, mieliśmy ponownie okazję przenieść się w świat podróży i przygód. Tym razem naszą szkołę odwiedził pan Krzysztof – kajakarz odkrywca. Razem z nim przenieśliśmy się do roku 2013, w którym grupa kajakarek i kajakarzy zrzeszonych w Akademickim Klubie Turystyki Kajakowej „Bystrze”, po dziewiętnastu latach oczekiwania w kolejce, jako pierwsza polska grupa zorganizowana, przepłynęła rzeką Colorado Grand Canyon. Zaprezentowane filmy i zdjęcia wraz ze snutą w półmroku opowieścią przeniosły nas w świat niezwykłej przygody i podwyższonego poziomu adrenaliny. Dowiedzieliśmy się ile wysiłku kosztowało przygotowanie się do wyprawy, poznaliśmy znaczenia słów rapid, bystrze i eskimoska. Rapid i bystrze to wzburzona, przewalająca się po skałach woda górskiej rzeki o dużym spadku. Obrazy pokazujące karkołomne ewolucje kajaków i pontonów mroziły krew w żyłach. Pan Krzysztof wyjaśnił, że prowadzenie wielkiego pontonu, to ciężka fizyczna praca wspomagana odpowiedzialną funkcją „szlakowego” czyli osoby „czytającej wodę” i wskazującej najlepszą drogę płynięcia. W tej roli znakomicie odnajdowały się panie – uczestniczki wyprawy. Niedowierzanie wzbudziła informacja, że dużo łatwiejszą rolę mieli kajakarze. Maleńkie łupinki kajaków, podrzucane przez kilkumetrowej wysokości fale, wyglądały jak zabawki. Trudno było uwierzyć w to, że siedzący w środku człowiek przeżył i wyszedł cało z wodnej kipieli. Dopiero wyjaśnienie, że uczestnicy wyprawy to światowa czołówka kajakarzy górskich, pozwoliło zrozumieć radość i tęsknotę za przygodą słyszalną w głosie pana Krzysztofa.
Zaciekawienie słuchaczy wzbudziła opowieść o tym co można zostawić w Parku Narodowym Grand Canyon i co można z stamtąd wynieść. Zostawić tam można jedynie ślad stopy odciśnięty w piasku a zabrać jedynie wspomnienia. Dlatego też kilka ton prowiantu i wyposażenia, które było przewożone w ogromnych pontonach, musiało dokładnie w takiej samej ilości opuścić Grand Canyon. Z tego powodu jeden z pontonów to pływająca toaleta, w której musiały się pomieścić produkty przemiany materii uczestników, po spożytych a bardzo smacznych, posiłkach. Na biwakach nie mógł zostać ani jeden okruszek jedzenia i żaden inny ślad obecności człowieka.
Ostatnia część spotkania to pytania z sali. Na wszystkie pan Krzysztof odpowiadał szybko i precyzyjnie. Jedynie pytanie o smak mulistej po deszczach wody nieco Go zaskoczyło. Myślę, że w czasie kiedy ta woda dostawała się do ust, czyli w momentach najtrudniejszych, nie miał czasu myśleć o jej smaku.
Wszystkie zdjęcia ilustrujące tekst a przedstawiające wyprawę, zostały wykonane przez jej uczestników i pochodzą z wyświetlanej w czasie prelekcji prezentacji.